wtorek, 21 lutego 2012

Inspiracje ślubne

Jak już wspominałam w poście dotyczącym pielęgnacji włosów za kilka miesięcy wychodzę za mąż, w związku z tym jak łatwo się domyślić ostatnio w mojej głowie przewija się mnóstwo myśli na temat ślubnych dekoracji, bukietów, pomysłów na to aby ten jakże ważny dzień był naprawdę wyjątkowy.
Ostatnimi czasy rozmyślam o moim bukiecie. Mam mnóstwo pomysłów i ciężko jest mi się zdecydować na coś konkretnego. Na samym początku wymyśliłam sobie żeby mój bukiet był zrobiony z polnych kwiatów najlepiej maków, ale niestety są to kwiaty dość liche i obawiam się, że taki bukiet nie wytrwał by nawet do końca mszy ;)
Coś w tym stylu chodziło po mej głowie ( zdjęcie znalazłam na stronie ślub-wesele.pl)

Teraz poważnie zastanawiam się nad piwoniami. I tu zupełnie nie wiem czy ładniej wyglądałby mix kolorów:
czy może jednokolorowy bukiet z piwonii:

Póki co najbardziej jestem przekonana do hortensji, ale nie mam pewności czy będą one dostępne w końcówce czerwca. Poza tym wybór kolorystyki jest dość duży i tu pojawia się problem który kolor będzie idealny.
Sprawa wydaje się być prosta ale jak przychodzi co do czego do uwierzcie mi że zdecydować się jest bardzo ciężko. Moja suknia będzie w kolorze ecru, klasyczna, stylizowana na lata czterdzieste dlatego też chciałabym aby i bukiet był dość prosty ale z drugiej strony elegancki. Może macie jakieś pomysły, rady. Być może znacie się na kwiatach i umiałybyście doradzić które z nich są najtrwalsze i nie zwiędną w połowie uroczystości :) za wszystkie rady będę mega wdzięczna :)
Pozdrawiam Was ze słonecznej Norwegii...

poniedziałek, 20 lutego 2012

Sztuczna biżuteria - moja miłość!

Jestem wielką fanką sztucznej biżuterii. Nigdy nie robiły na mnie wrażenia złote pierścionki, łańcuszki, zegarki. Największą radość czerpię z zakupu drewnianych, plastikowych czy wykonanych z modeliny kolczyków lub tzw. "pierścieni mocy" :)
Im bardziej kolorowa biżuteria, tym lepiej.
Lubuję wręcz filcowe korale lub inne pierdółki wykonane z użyciem tej wełny. Ukończyłam kurs filcowania na mokro i dzięki temu mogę sama dla siebie tworzyć kolczyki na jakie tylko przyjdzie mi ochota :)
Chciałabym Wam pokazać małą część mojej kolekcji. Staram się trzymać bizuterię w ładzie i porządku ale przy takiej ilości nie jest to łatwe. Te kolczyki, bransoletki czy pierścionki, które używam najczęściej pochowałam do pojemniczka z przegródkami. Kupiłam go we FLO ( jeden z moich ulubionych sklepów z takimi praktycznymi gadżetami).
Oto i moje małe cudeńka:








czwartek, 16 lutego 2012

Ciasto marchewkowe

Dokładnie w Walentynki wpadłam na pomysł by upiec coś dla rodzinki. W 90% przypadków gdy wpadam do kuchni kończy się to pieczeniem ciastek, ciasteczek, babeczek. Ciasta piekę bardzo rzadko, dlatego, że zdarzyło mi się parę razy stworzyć dorodne zakalce :), a zwyczajnie nie lubię marnować produktów. Tego dnia stwierdziłam, że zaryzykuję. Przepis znalazłam na moim ukochanym blogu kulinarnym justmydelicious.com Za każdym razem gdy odwiedzam ten blog prowadzony przez sympatyczną, utalentowaną i wyjątkowo kreatywną Paulę przenoszę się w kulinarną bajkę. Koniecznie odwiedźcie jej blog jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Ale do rzeczy! Już kiedyś zdarzyło mi się upiec ciasto marchewkowe, ale korzystałam z innego przepisu również znalezionego w sieci. Niestety była to kompletna klapa! Ten przepis jest łatwy, szybki i niedrogi! Ciasto wyszło rewelacyjne! Smakowite! Urosło tak wysoko,że musiałam ściąć czubek by móc je ładnie udekorować.


Składniki na ciasto marchewkowe: 

  • 4 jajka
  • 2 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 szklanki startej na dużych oczkach marchwi
W składzie Paula podaje również cynamonowe kryształki, ale że takowych nie posiadałam więc je ominęłam. Zmieniłam również ilość cukru, dodałam ok 1,5 szklanki.
Wykonanie:
Jajka ubijamy z cukrem. Dodajemy resztę składników i wlewamy do wcześniej natłuszczonej formy. Pieczemy w 180C przez ok 45 minut. Sami stwierdzicie czy ciasto jest już odpowiednio upieczone.

Składniki na polewę:
  • 3 naturalne serki bieluch
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 2 łyżeczki żelatyny
Serki mieszamy z cukrem. Żelatynę rozpuszczamy w kubku z odrobiną gorącej wody, a następnie dodajemy do  serków energicznie mieszając, aż masa będzie jednolita. Wkładamy  do lodówki, jak już stężeje oblewamy nią upieczone i ostudzone ciasto. Sam wierzch ciasta można posypać startą marchewką.

Moje prezentowało się tak:



środa, 15 lutego 2012

Jak dbam o włosy.

Przyznaję się bez bicia, że tak na poważnie zaczęłam dbać o swoje włosy dość niedawno, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że za kilka miesięcy wychodzę za mąż i wypadałoby olśnić wszystkich dookoła swoim wyglądam od stóp do głów ;) Nigdy nie przywiązywałam wielkiej wagi do pielęgnacji włosów: szampon, suszarka, grzebień i gra, Zdarzało mi się nawet nie użyć żadnej odżywki <oj głupia ty, głupia...> Na szczęście poszłam po rozum do głowy kiedy włosy zaczęły być w złej kondycji, zaczęły wypadać i głośno krzyczeć ratunku!
Dziś stosuje odżywki po każdym umyciu i nie tylko, zarówno te w kremie jak i sprayu. Używam serum na końcówki i jedwab. Staram się co jakiś czas nakładać maskę z łożysk zwierzęcych i trzymać ją na głowie nawet godzinę. Od czasu do czasu nakładam na nie naturalne mazidło z żółtek nafty i cytryny i z taką papką chodzę nawet pół dnia. Jedynym minusem jest to że, po takiej masce włosy pomimo umycia kilkakrotnego nadal pachną żółtkiem :/
A oto moje kosmetyki do włosów, których aktualnie używam i właściwie wszystkie szczerze polecam:

Pierwsza odżywka z Syossa, której używam tylko po umyciu włosów szamponem z tej firmy:


Wspomniany wyżej szmpon. Jest na wykończeniu, zużyłam wraz z siostrą całą butlę i mogę powiedzieć, że był to dobry wybór. Fajnie się pieni, zostawia miły, przyjemny zapach.


Odżywka z Tresemme. Niewiele mogę o niej powiedzieć. Myślę, że w połączeniu z szamponem jest idealna. Szampon niestety zostawiłam w Norwegii, w domu mam jedynie odżywkę i na razie użyłam jej dosłownie kilka razy. Jest na pewno wydajna i nie trzeba nakładać dużej ilości. szczerze polecam szampon z tej serii (czarne opakowanie). Największym plusem jest chyba mega wielkie opakowanie 900 ml!!! Zestaw zakupiłam za 70 NOK czyli ok. 35 zł. Uważam, że to świetna okazja gdyż przeglądałam te produkty na allegro i za samą odżywkę trzeba dać ok 25 zł. Szampon jest również bardzo wydajny, włosy pozostają miękkie, łatwo się rozczesują nawet gdy nie użyjemy odżywki.


Ta odżywka to moje odkrycie roku! Jak widać używam jej dość często. Psikam nią włosy po umyciu gdy są jeszcze wilgotne i po wysuszeniu. Pozostawia piękny zapach i świeży wygląd. Zauważyłam, że włosy przestały mi wypadać garściami odkąd używam właśnie tej odżywki MRS. Potter's. Tak jak jest napisane na opakowaniu odżywka jest bardzo pomocna przy rozczesywaniu nie tylko po umyciu. Można nią szybko psiknąć włosy przed wyjściem z domu. Ułatwia układanie fryzury. Ceny niestety nie pamiętam, ale nie był to drogi produkt. Zakupiłam ją w Auchan.

Ostatnia odżywka to ta przeznaczona właściwie do włosów farbowanych. jest to profesjonalny kosmetyk używany rzez fryzjerów. Dostałam ją od cioci z USA. To już 3 opakowanie tego produktu. Polecam! (mega wydajny produkt!)

wtorek, 14 lutego 2012

Happy valentine's day!

Wszystkiego najsłodszego w dniu Walentynek dla wszystkich kochających, zakochanych, kochających miłością platoniczną i tych kochających inaczej ;) Wszelkich serdeczności tego dnia życzę Wam ja.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Muffiny

Tak jak obiecałam podzielę się sprawdzonym przepisem na wyśmienite muffiny które zawsze się udają! Przepis jest prosty, szybki i przyjemny. Najważniejsze w nim jest to, że można poszaleć ze składnikami dodatkowymi tzn możemy upiec muffiny z czekoladą bananami, jabłkami, truskawkami... na co tylko przyjdzie nam ochota, a przepis podstawowy jest zawsze taki sam. Jak to w muffinach najważniejsze to połączenie składników suchych i mokrych w niedbały sposób. Nie posiadam formy do muffinek, używam tradycyjnych babeczkowych foremek do których wkładam papilotki. Kusiło mnie zakupienie takiej specjalnej formy ale stwierdziłam, że to zbędny wydatek. W formie z reguły jest miejsce na 6 lub 12 muffinek a z tego przepisu wychodzi ich więcej, więc musiałabym piec na raty, a tak wkładam do pieca naraz wszystkie foremki i po 25 minutach mam gotowe słodkości. No to przejdźmy do przepisu. Dodam tylko, że znalazłam go na rewelacyjnym blogu http://margarytka.blogspot.com/, na którym znajdziecie mnóstwo wspaniałych inspiracji kulinarnych.
Składniki na około 20 muffinek:
2 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 łyżeczki soli
2 jajka
pół szklanki oleju
1 szklanka mleka
1,5 szklanki pokrojonych owoców, tabliczkę pokruszonej czekolady i czego tylko dusza zapragnie :)

W jednym naczyniu należy połączyć suche składniki: mąkę, cukier, proszek, sodę, sól. W drugim składniki mokre: roztrzepać jajka, wlać mleko i olej. Wymieszane mokre składniki wlać do suchych i lekko wymieszać, tylko do połączenia się składników, niedbale, tak od niechcenia :)  Dodać owoce lub inne dodatki i wymieszać.
Formę do muffinek lub foremki wyłożyć papilotkami, wypełnić ciastem.Piec około 25 minut w 180º C. I gotowe! :)

Dziś zrobiłam muffiny z jabłkami i duża ilością cynamonu, dodatkowo polałam je lukrem tzw królewskim :)
A oto proces pieczenia uwieczniony na fotografiach zrobionych, ledwo dyszącym, aparatem nie pierwszej świeżości  :)
papilotki których używam:


Muffiny już w piekarniku

Po kilku minutach zaczynają rosnąć :)
 

Tu dość wyraźnie widać jak pną się w górę :)

 Pod koniec pieczenia mają już piękne kształty podobne kopczyków kreta :)

Proces stygnięcia...

 Są i one w całej swej okazałości!

I jeszcze jedno zbliżenie ;)


niedziela, 12 lutego 2012

Przedwalentynkowo ....

Ogarnęła mną ogromna chęć filcowania i w związku z tym ufilcowałam dziś kolejną parę kolczyków. Wpadłam na pomysł by obdarować nimi moje dwie bliskie koleżanki, z którymi robimy walentynkowe spotkanie przy winku i babeczkach jutro :) To będą takie walentynkowe prezenty handmade z głębi serca. Mam nadzieję, że będą zadowolone. Rano upiekę muffiny i na pewno podzielę się z Wami moim sprawdzonym i ukochanym przepisem na te smakowite babeczki.
A póki co pokaże jak wygląda najnowsza para kolczyków ( starałam się żeby kulki były dużo większe od poprzednich ) :

sobota, 11 lutego 2012

Filcowanie...

Jakiś czasu ukończyłam kurs filcowania na mokro, na który zbierałam się parę miesięcy. Zakupiłam wełnę i tak leżała, leżała aż w końcu wzięłam się za nią i dziś ufilcowałam dwie pary kolczyków. Napomknę iż kolczyki od razu znalazły właścicielki. Miło, że komuś spodobały się takie nieporadne kuleczki. Jak na pierwszy raz jestem z nich zadowolona, aczkolwiek troszku się skosmaciły, ale powoli dojdziemy do wprawy ...
Oto i one:






Być może zaglądnie tu ktoś i zechce napisać co o nich sądzi? Każda opinia na wagę złota :)
Dobrej nocy ...

środa, 8 lutego 2012

W zimie nie wychodzę z domu bez ...

To będzie krótki, lekki i przyjemny post o rzeczach bez których nie mogę się obyć w zimie i lądują w mojej torebce gdy tylko wybywam z ciepłego domku.
Jak wiecie pogoda tej zimy nas nie rozpieszcza, mrozy zaatakowały pełną parą, choć i tak na ten moment można rzec że jest już całkiem ciepło. Cóż to jest -10 przy -25 stopniach! W związku z tym pierwszą i jedną z ważniejszych rzeczy, o której muszę wspomnieć to oczywiście krem do rąk. Kremy do rąk idą u mnie jak świeże bułeczki, ponieważ mam mega suche dłonie a zimą ich kondycja jest naprawdę kiepska. Wypróbowałam różne różniaste kremy do rąk i póki co żaden nie wywołał mego zachwytu. Na ten moment używam mineralnego kremu " Złocisty Blask" od Avon. Najfajnieszy jest w nim efekt złocistych drobinek na skórze, a z nawilżanie bywa różnie :)
Kolejnym niezbędnikiem jest pomadka ochronna. Na ten moment używam dwóch na zmianę : pomadkę firmy Isana, która jest dostępna jedynie w Rossmanie i pomadkę Cien którą zakupić możecie w Lidl'u ( 3,99zł) ;) Ta druga ma rewelacyjny aplikator i sama pomadka jest o niebo lepsza od tej z Rossmana. Ma kremowo-mleczną konsystencję i przyjemny delikatny zapach, długo utrzymuje się na ustach i pozostawia dość grubą warstwę ( nie jest bezbarwna ! ) Gdy jakimś cudem zapomnę wrzucić do torebki pomadki, mam w zanadrzu wazelinę. Ja używam białej wazeliny z Ziaji. Super natłuszcza i nadaje się nie tylko do spierzchnietych ust ale również na suche dłonie. Wazelina to zdecydowanie ponadczasowy kosmetyk, warto ją mieć w swojej kosmetyczce a kosztuje grosze ( ok 2 zł ).
Kolejny produkt to ... chusteczki higieniczne hihi. Jest to oczywiście niezbędnik każdej torebki bez znaczenia czy mamy zimę, wiosnę czy lato, ale w zimie zaopatruję się w większą ilość opakowań, gdyż gdy tylko wychodze na zewnątrz dostaję okropnego kataru.
Rekawiczki termiczne - to coś bez czego nie obędę się w mroźne dni! Oprócz klasycznych rękawiczek posiadam te termiczne, które zatrzymują ciepło i poprawiają krążenie.Gorąco je polecam. Kosztowały naście złotych, ale nie mam pojęcia gdzie były kupione bo dostałam je w prezencie.

                                                           Kremik Avon

                                                 
                                                      Pomadki ochronne Cien i Isana

                                                  
                                                                    Wygodna aplikacja :
                                                          
                                                                    Ziajowa wazelina :)
Postanowiłam troszkę ocieplić szablon bloga i zamieściłam na nim zdjęcie czereśni z mojego ogródka. Tęsknie za latem, słońcem i świeżymi owocami ...
Niestety, trzeba będzie jeszcze trochę pomarznąć bo długoterminowa prognoza http://www.twojapogoda.pl/polska/malopolskie/krakow nie wróży szybkiego nadejścia wiosny.